gdzieś po drugiej stronie
rozmokłej ulicy
w tańczących światłach nocy
widziałem błyski oczu
jakby srebro gwiazd
oczu których źrenice przenikały cieniem
moje myśli
a deszcz pada smutno na duszę
co niby w jesiennej wannie się kąpie
zmywając codzienną szarugę
dziwnej egzystencji
o tych oczach zasnutych mgłą
dalekich lat zgubionych w niepamięci
rozmyślam teraz kiedy czas ucieka
bo widzę je ciągle w cieniach wspomnień
na krakowskich plantach
na ławeczkach snów
księżyc się wyprowadził zniechęcony
moim zaniedbaniem
oczyszczenia nieba
a ja już senny i słaby
położyłem się spać